OJWO.

Czasem szczęście dopisuje w najmniej oczekiwanym momencie. Dziś podczas śniadania, zauważyłem przez okno tarasowe sylwetkę ptaka który latał kilkaset metrów dalej, ale od razu przykuło moją uwagę to w jaki sposób latał – to był lekki, pełen gracji lot, charakterystyczny dla błotniaka łąkowego. Szybko chwyciłem za aparat i zacząłem robić zdjęcia. Gdy odleciał, zacząłem oglądać to co ustrzeliłem i mimo, że jakość zdjęć jest kiepska to doskonale widać na nich kolory znaczków skrzydłowych. Szybko zgłosiłem obserwację i już teraz mogę Wam powiedzieć, że ID ptaka to OJWO (pomarańczowy, żółty, biały, pomarańczowy), i jest to pierwszy odczyt tego ptaka od jego oznaczenia w lipcu zeszłego roku w okolicy Siedlec.

To mój czwarty odczytany łąkowiec w tym roku.

Sometimes good luck strikes when it’s least expected. Today during breakfast I noticed through a terrace window a bird flying a few hundred meters away and I immediately noticed the way it was flying – it was a very light and graceful flight that is typical for Montagu’s harriers. I grabbed my DSLR and started taking pictures. When it flew away I started watching what I shot and despite the poor quality I was very happy to see that I can read the wing tags that the bird was carrying. I reported the observation and right now I can tell you that the ID of the bird is OJWO (orange, yellow, white, orange) and that it’s the first observation of this bird since it was tagged in July last year near Siedlce in Poland.

It’s my fourth identified Montagu’s harrier this year.

OJOB.

Nowy dzień – nowy odczyt błotniaka łąkowego. Oto OJOB – samiec.

New day – new identification of a Montagu’s harrier. Meet OJOB – a male.

W gnieździe błotniaka.

In a Harrier’s Nest.

W ostatni czwartek po spotkaniu z błotniakiem L50 miałem okazję uczestniczyć w obrączkowaniu młodych błotniaków łąkowych, które nie zdążyły jeszcze opuścić swoich gniazd. Razem z Przemkiem z Towarzystwa Przyrodniczego „Bocian” działającym w projekcie ochrony błotniaka łąkowego, udaliśmy się w okolicę wsi Kierzków, gdzie Przemek znalazł dwa gniazda błotniaków. On miał obrączkować maluchy, a ja służyć pomocą.

Last Thursday after meeting the L50 harrier I had a chance to take part in ringing young Montagu’s harriers that didn’t left their nests yet. Along with Przemek from the Nature Society „Stork” that coordinates a project of the Montagu’s harrier preservation we went to the vicinity of the Kierzków village where he found two nests of the harriers. He was going to ring the nestlings and asked me for help.

Gdy dotarliśmy na miejsce musieliśmy najpierw przedrzeć się przez wysokie zboże, a samo gniazdo było tak dobrze zamaskowane, że nawet stojąc dwa metry obok miałem problem z jego dostrzeżeniem. W pewnym momencie zauważyłem ptaka, który wygładał jakby był zaplątany w zbożu. Później zauważyłem kolejnego na ziemi. Dopiero chwilę później dostrzegłem dwa kolejne – mimo, że były tuż obok mnie! Przemek szybko złapał pierwszego osobnika i założył mu obrączki. W związku z tym, że ptaki za bardzo nie uciekały moja rola mogła się ograniczyć do obserwowania i dokumentowania całego procesu. Mój kompan po kolei stanowczo, ale i delikatnie łapał ptaki i wkładał do połowy do worka aby nie widziały co się dzieje i dzięki temu zachowywały trochę spokojniej. Jeden z ptaków dzielnie bronił się przed złapaniem przywierając plecami do ziemi i wystawiając szpony przed siebie, ale doświadczony obrączkarz i z tym sobie poradził. Na koniec trzeba było się oddalić od gniazda tak aby zostawić je bezpiecznym. Przemek pokazał mi jak postawić i splątać ze soba zboże, które naruszyliśmy przebywając przy gnieździe – chodziło o to, żeby żadne drapieżniki nie wypatrzyły przez nas gniazda i młodych – ani z ziemi (na przykład lisy) ani z powietrza (błotniaki stawowe podobno uwielbiają zjadać młode swoich łąkowych pobratymców).

When we came on site we needed to get through the high crops and the nest itself was so well masked that even when I was standing two meters away from it I had a problem to see it. Then I spotted a bird that looked like it was stranded in the crops. A second after that I found another one on the ground. It took me a moment to spot another two – despite the fact they were really close to me. Przemek quickly grabbed the first bird and put rings on it’s legs. As the birds were not running away my actions were limited to observing and documenting the whole process. My companion was picking the birds up in a confident but gentle manner and the he was putting them in a small sack so that they couldn’t see what is happening and were behaving less nervous. One of the birds was furiously defending itself against being picked up by laying down on his back with his claws up in the air but an experienced ringer was capable of dealing with it. Then we needed to get away from the nest in such a way that it stayed safe. Przemek showed me how to straighten and tangle the crops that we disturbed near the nest – we had to do it to protect the nest from being spotted both from the ground (for example by foxes) and the air (as the western marsh harriers really like to feast on the young of their Montagu’s cousins).

Nadszedł czas na drugie gniazdo. Tu ptaki były jeszcze mniejsze a więc i spokojniejsze. Szybko udało się je zaobrączkować i mogliśmy oddalić się od gniazda.

Now it was time for the second nest. The nestlings in here were smaller and a because of that a little more calm. It took a moment to ring them and we could get away from the nest.

W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że były to moje pierwsze wizyty w gniazdach jakichkolwiek ptaków. Jeden z powodów jest taki, że wyznaję zasadę bycia maksymalnie niezauważalnym dla zwierząt, które fotografuję. To ja wchodzę na ich teren, do ich domu i chciałbym ich nie niepokoić – zwłaszcza w gnieździe gdzie są młode. Nieumiejętne zachowanie się w takim miejscu mogłoby skutkować zniszczeniem gniazda lub zdradzeniem jego lokalizacji drapieżnikom i w konsekwencji śmiercią młodych. W tym przypadku towarzyszyłem profesjonaliście, który doskonale wiedział co i w jaki sposób robić, a przy okazji zwracał uwagę i na to co ja robię. Dodatkowo ptaki i tak były wyjmowane z gniazda w celu zaobrączkowania, a więc moja obecność nie wpływała znacząco na stres, którego doświadczały. Zapewne nieprędko trafi mi się ponownie taka okazja.

Pamiętajcie aby nie zbliżać się za bardzo do gniazd, a już na pewno nie odsłaniać ich tylko i wyłącznie w celu zrobienia zdjęcia!

I would like to point out that these were my first visits ever in the nests of any birds. One of the reasons is that I believe in being as less invasive to the animals I photograph as possible. It’s me who is entering their realm, their home and I would not like to make them upset – especially in the nest with the young. Incompetent behaviour in such a place could lead to destruction of the nest or disclosure of the location to predators and the death of the nestlings as a consequence. This time I accompanied a professional that knew very well what should be done and was having an eye on what I was doing. Another thing is that the birds were already upset by the fact that they were taken out of the nest to be ringed and my presence was not doing a big difference to what they experienced. I doubt that I’ll be able to take part in anything like that again anytime soon.

Please remember not to aproach any nests , and do not lay them open just to make a photo!

Błotniak łąkowy.

Montagu’s Harrier.

Dziś mi się trafiła perełka. Udało mi się wypatrzeć błotniaka łąkowego. Przy okazji poznałem innego, dużo bardziej zaawansowanego miłośnika przyrody, który wyjaśnił mi jakiego ptaka właśnie widziałem i poopowiadał trochę o jego zwyczajach – dzięki, Krzysztofie!

Mimo, że zdjęcia zdecydowanie nie wyszły to widać na nich, że ptak nosił znaczki skrzydłowe. Po krótkich poszukiwaniach w internecie udało mi się znaleźć stronę http://pygargus.pl/znakowanie, na której dowiedziałem się jak odczytywać te znaczki i przy okazji dowiedziałem się o projekcie znakowania i ochrony błotniaków łąkowych. Zdecydowanie polecam lekturę powyższej strony, z której można się wiele dowiedzieć o tych pięknych ale niestety rzadkich ptakach.

A co do mojego błotniaka – po wysłaniu maila do koordynatora projektu znakowania błotniaków z poniższym zdjęciem dowiedziałem się, że mój osobnik został zaobrączkowany w 2015 roku w Woli Burzeckiej, a znaczniki skrzydłowe zostały mu założone w 2018 roku w Szczygłach Górnych.

Jak widać zdjęcie nie zawsze musi być udane, żeby dało mnóstwo satysfakcji!

Today I found a pearl – I managed to spot a Montagu’s harrier! I also met another much more advanced nature lover who explained to me what bird I just tried to photograph and told me a little bit about it habits. Thanks, Krzysztof!

Despite the fact the photos came out to be really crappy, one can clearly see that the bird is carrying wing tags. After a short search I found this webpage http://pygargus.pl/znakowanie that explains how to decode those tags and tells a lot about a project of tagging and protecting the Montagu’s harriers. I definitely encourage you to check this site out as you can learn a lot from it about those beautiful but very rare birds.

As for my bird – after I sent an email to the tagging project coordinator I received information that my bird was first ringed in 2015 in Wola Burzecka and then tagged in 2018 in Szczygły Górne.

It seems that a photo does not need to be good to give a lot of satisfaction!