Na początek uwaga – poniższy wpis zawiera zdjęcia ptasiego gniazda wraz z jajami. Jeśli to czytasz, to zakładam, że na sercu leży Ci dobro ptaków – pamiętaj zatem, aby na własną rękę nigdy nie zbliżać się do gniazd, żeby uniknąć uszkodzenia gniazda, straszenia ptaków, co może skutkować porzuceniem gniazda lub pozostawienia śladu, który może sprowadzić drapieżniki do gniazda. Poniższe zdjęcia zostały zrobione pod okiem profesjonalisty!
Let’s start with an important message – below entry includes photos of a bird nest with eggs. If you are reading this then I assume that birds well-being is important to you – please remember to never get near a nest on your own to avoid doing any damage to it, scaring the birds that may cause them to abandon the nest or leaving a trace or footprints that may lead the predators to the nest. Below photos were taken under the eye of a professional!
Ostatnio kolega, zawodowy przyrodnik, doceniając moje szczęście nowicjusza i (może odrobinkę) potęgę lustrzanki z teleobiektywem, zaprosił mnie na poszukiwanie kulików wielkich. Pogoda nie zapowiadała się zbyt fotograficznie, ale wiedziony ciekawością, nie mogłem odmówić.
Recently, a friend of mine, a professional naturalist, counting on my novice’s luck and (maybe a little bit) the might of a DSLR with a telephoto lens, invited me for a search for the Eurasian curlews. The weather was not going to be very photographic, but I was too curious to let him go without me.
Odwiedziliśmy cztery miejsca. W okolicy Wiśniewa widzieliśmy jednego kulika, ale z bardzo daleka i niestety szybko go straciliśmy z oczu. W kolejnym miejscu nie było nic, w trzecim też, ale na pocieszenie widzieliśmy trzy bieliki.
We visited four places. Near Wiśniew we saw one curlew, but from very far away and unfortunately we lost if quite fast. In the next location was nothing and in the third the same with a small consolation prize in the form of three white-tailed eagles.
W okolicy Latowicza, podczas powolnej jazdy samochodem po polnej drodze, udało mi się wypatrzyć spacerującego po polu ptaka – szczęście nowicjusza ponownie zadziałało!
Near Latowicz, during a slow ride in a car on a field road, I spotted a bird walking on a field – my novice luck worked again!
W pewnym momencie został on wystraszony przez krążącego myszołowa, ale po chwili powrócił na pole.
At some point it got scared by a buzzard circling above, but after a moment it came back to the field.
Wyglądało na to, że mamy do czynienia z samcem, a mój kolega zaczął zastanawiać się czy przypadkiem nie ma w okolicy samicy w gnieździe. Po długim przeczesywaniu okolicy lornetkami, znalazł ledwie wystającą z trawy głowę.
It seemed that we were dealing with a male and my friend started wondering if there is a female in a nest nearby. After long search with the use of binoculars, he spotted a head in the grass.
Okazało się, że była zaledwie jakieś 10 metrów od nas. Ptak wyraźnie poprawiał gniazdo lub jajka. Byliśmy pewni, że udało nam się znaleźć gniazdo! Poczekaliśmy aż samica zejdzie z gniazda i udaliśmy się do niego, uważając, żeby nie wydeptać ścieżek w polu, które mogłyby doprowadzić drapieżniki do jaj.
It turned out that the female was only about 10 meters away from us. The bird was most probably amending the nest or the eggs. We were sure now that we found the nest! We waited until the female decided to leave the nest and we went to it trying not to create any paths in the field that could lead any predators to the eggs.
Jak widzicie, w gnieździe znajdowały się trzy jaja. Kuliki przeważnie składają cztery, więc w ciągu paru dni powinno pojawić się kolejne. Kolega przewidywał, że prawdopodobieństwo sukcesu lęgowego w takim miejscu jest nikłe. Gniazdo znajdowało się w zbożu, zaledwie kilka metrów od drogi. Za każdym razem, gdy ktoś z okolicznych domostw będzie szedł drogą, ptaki będą schodziły z gniazda, przez co będą doskonale widoczne dla gniazdujących nieopodal wron, a także innych drapieżników będących w okolicy.
As you can see we found three eggs. Curlews usually lay four, so in the following few days a fourth egg was expected. My colleague was saying that the probability of a breading success in such a place was extremely low. The nest was located in crops only a few meters from a road. Every time someone from the nearby houses would walk the road the birds would leave the nest and that would be a clear sign of a meal to the crows nesting nearby – or any other predators in the area.
Jak w takim wypadku można zwiększyć szanse na to, że przynajmniej część młodych przeżyje? Najlepiej jest poczekać aż pojawi się czwarte jajo i wtedy dwa z nich zabrać do inkubatora. Ptaki dwóch pozostałych jaj nie porzucą, a my mamy niemal pewność, że przynajmniej dwa młode przeżyją i trafią na wolność. Czy ostatecznie takie rozwiązanie zostało wybrane, na moment pisania tego wpisu, nie wiem.
What can be done to increase chances of at least a part of the young to survive? It’s best to wait till the fourth egg appears and then take two if them into an incubator. The birds will not abandon two remaining eggs and we will be almost sure that at least two birds will live to find freedom after a few weeks. Till the moment of writing this I was not aware it this solution was chosen.
Poniższy wpis można uznać za kontynuację poprzedniego – tydzień temu, w środę, gdy opuszczaliśmy miejsce, w którym łapaliśmy błotniaki, moi koledzy ornitolodzy zauważyli jeszcze nieoznaczonego ptaka, który latał nad polem z drugiej strony drogi i zastanawiali się czy nie ma tam jeszcze jednego gniazda. Postanowiłem im nieco pomóc i następnego dnia około godziny 5.30 rano pojawiłem się w tym miejscu i zacząłem obserwować okolicę. W pewnym momencie udało mi się wypatrzeć ptaka siedzącego na polnej drodze. Po kilkunastu minutach wystartował i po chwili wylądował w zbożu. Czyżby tam było gniazdo? Zacząłem bacznie przyglądać się temu miejscu, które było zaledwie 20 metrów ode mnie. W pewnym momencie wyleciał stamtąd błotniak – samica lub młody – moje niewprawne oko nie potrafiło jeszcze ich odróżnić. Za chwilę nad polem zauważyłem jeszcze jednego ptaka. Jeden z nich znowu wylądował w tym samym miejscu, a za chwilę dołączył do niego drugi. Pomyślałem, że to musi być gniazdo!
This entry is basically a continuation of the previous one – last week on Wednesday, when we were leaving the place, in which we were catching the Montagu’s harriers my ornithologist friends spotted one more untagged bird that was flying over a field on the other side of the road and they were suspicious that there may be another nest. I decided to help them a little bit and on the next day at 5.30 in the morning I was in the same place and started observing the fields. I spotted a bird sitting on a road between two fields. After a few minuted it flew away and then landed in the harvest. I started wondering if that was the place where the nest was. I began observing that place – it was only about 20 meters from me. Then, a harrier flew out of there – a female or a young one – my inexperienced eye couldn’t tell the difference. After a moment I spotted another bird over the field. One of them landed in the suspected nest and the second one joined him after a while. It had to be the nest!
Postanowiłem zmienić miejsce obserwacji, żebym mógł lepiej ocenić położenie gniazda. Wyjechałem z polnej drogi i stanąłem przy asfaltówce w miejscu, w którym zboże wchodziło między dwa domy. Tym razem nie wychodziłem już z samochodu, bo wiedziałem, że jestem bardzo blisko gniazda i nie chciałem niepokoić ptaków. Wyjąłem aparat i czekałem… W pewnym momencie przyleciał błotniak i usiadł w zbożu.
I decided to change the observation post to be able to make a better judgement of the nest location. I moved out of the field road and stopped my car at the side of a tarmac road in a place where the harvest field was squeezing between two houses. This time I wasn’t leaving my car as I knew I was very close to the nest and I didn’t want to bother the birds. I took my DSLR and waited… Then a harrier came and sit into the harvest.
Poobserwowałem to miejsce jeszcze kilkanaście minut i kilkukrotnie widziałem błotniaki wylatujące z tego miejsca i do niego wracające. Jeden z ptaków wydawał się latać na dłuższe dystanse, a drugi wylatywał na chwilkę, zataczał kilkumetrowy krąg wokół gniazda i do niego wracał. Przypuszczałem, że pierwszy jest dorosłą samicą, a drugi młodym, który uczy się latać.
I was observing that place in the field for a couple of minutes more and I saw birds flying out and in few more times. One of the birds seemed to be flying long distance and a second one was going out for only a few seconds, doing a few meter circle in the air and returning. I assumed that the first one was an adult female and the second one a youngling that was learning to fly.
O swoim znalezisku poinformowałem Przemka, z którym dzień wcześniej łapałem błotniaki po drugiej stronie drogi i pojechałem w inne miejsce w gminie Łuków. Przemek i Dominik zauważyli tam samca o oznaczeniu OJOP, którego już kiedyś udało mi się sfotografować, i widzieli tam nieoznakowaną samicę, która mogła być z OJOPem, ale nie mogli znaleźć ich gniazda. Zachęcony sukcesem z Krzywdy pomyślałem, że i tam pomogę. Niestety to już nie było takie łatwe. W czwartek nie miałem już zbyt dużo czasu i dość szybko musiałem się zwijać do domu, żeby rozpocząć pracę. Drobnym sukcesem było tylko zauważenie w drodze powrotnej nieoznakowanej samicy zjadającej na świeżo skoszonej łące jakiegoś gryzonia.
I informed Przemek, with whom I was catching the harriers on the other side of the road the day before, about my finding, and went to another place in Łuków community. Przemek and Dominik saw there a male harrier tagged OJOP, that I photographed in a previous year, and an untagged female that they suspected to be OJOP’s mate, but they didn’t find their nest. Encouraged by the success in the Krzywda community I thought that I could help in Łuków to. Unfortunately it was not that easy this time. On Thursday I didn’t have much more free time and after a while I had to return home to connect to my job. I had a small success on my way home though – I saw an untagged female eating a rodent on a freshly mowed meadow.
W to samo miejsce w gminie Łuków wróciłem w piątek rano. Udało mi się zauważyć polującego OJOPa.
I returned to the same place on Friday and I managed to see OJOP hunting.
Po złapaniu ofiary odlatywał gdzieś daleko. Samicy nigdzie nie było widać. Kręciło się za to mnóstwo błotniaków stawowych.
When he caught a prey he flew away somewhere far. I didn’t see the female, but there were a lot of marsh harriers flying around.
W sobotę rano spotkałem się z Przemkiem i najpierw pojechaliśmy do wsi w gminie Krzywda. Gdy Przemek poszedł do miejsca, w którym twierdziłem, że jest gniazdo, ze zboża wyfrunęły trzy młode ptaki! Muszę przyznać, że pękałem z dumy! Jako że młode już latały, nie groziło im niebezpieczeństwo ze strony kombajnów – można było jechać do gminy Łuków na poszukiwanie gniazda OJOPa i jego wybranki.
In the Saturday morning I met with Przemek and we went to the village in the Krzydwa community. When Przemek went into the harvest and approached the place I suspected the nest was three young birds flew out! I must say I was really proud! As the younglings were able to fly no harm from harvesters could happen to them – we could leave them alone and go to Łuków community to look for OJOP and his female.
Po przyjeździe na miejsce dość szybko zauważyliśmy błotniaki polujące nad skoszonymi łąkami.
After reaching our destination we quickly spotted Montagu’s harriers hunting over the mowed meadows.
Gdy zobaczyliśmy jak OJOP przekazuje pokarm swojej partnerce, byliśmy już pewni, że mają w okolicy gniazdo z młodymi. Samica odleciała z pokarmem za linię drzew. Gdy przez dłuższy czas nie wracała, postanowiliśmy podjechać w miejsce, z którego powinno być widać łąkę za drzewami. Jednak dłuższa obserwacja tego terenu nic nie dała – nie było ani śladu samicy. Postanowiliśmy wrócić na miejsce poprzedniej obserwacji, gdzie po pewnym czasie ponownie zobaczyliśmy oba ptaki, a po przekazaniu pokarmu samica ponownie gdzieś przepadła. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy te ptaki przypadkiem nie wpadły na pomysł założenia gniazda na poletku pszenżyta znajdującym się niemal pośrodku wsi. Podjechaliśmy w tamto miejsce i zaczęliśmy obserwację. Gdy przez dłuższą chwilę nic się nie działo, postanowiliśmy się rozdzielić – Przemek podjechał kilkaset metrów dalej i rozglądał się nad dużymi otwartymi polami, w których błotniaki uwielbiają zakładać gniazda, a ja zostałem we wsi.
When we saw OJOP passing food to his female we were sure that they have a nest with chicks nearby. The female flew with the food past a line of trees. When she was not returning for some time we decided to drive to a place that would allow us to see the fields behind the trees. However, a long time observation gave us no results – the female was gone. We decided to get back to the place where we saw the harriers before – we found them again and once again a we saw the food being passed from the male to the female and then she vanished again. We started thinking that maybe they decided to have a nest on a small triticale field in the middle of the village. We drove there and started looking around. When nothing was happening for some time we decided to split – I stayed and Przemek went a few hundred meters further to have another look on large open fields that matched perfectly a type of place that Montagu’s harriers prefer to set up a nest on.
W pewnym momencie obaj przez lornetki zauważyliśmy kolejne przekazanie pokarmu i samica zniknęła nam za kolejnym szpalerem drzew, za którym były małe poletka otoczone z trzech stron lasem. Za chwilę wyfrunęła stamtąd bez pokarmu i siadła na drzewie… To już zaczynało się robić dziwne. Błotniaki wprawdzie siadają na drzewach, ale zazwyczaj samotnych śródpolnych drzewach – a to rosło w lesie.
After some time we both saw through our binoculars another food transfer beetween OJOP and the female, after which she disappeared behind another line of trees, where a few small fields surrounded be a forest from three sides were. After a minute she flew back without food and sat on a tree… I was strange – Montagu’s harriers sometimes sit on trees, but usually on lonely trees in the fields – this one was in a forest.
Przemek postanowił do mnie dołączyć i znowu wspólnie obserwowaliśmy tego dziwnego ptaka, który po pewnym czasie wzniósł się w powietrze, żeby przegonić kobuza i zniknął.
Przemek decided to join me and once again we were looking at that wierd bird, that after some time flew to chase away a hobby and disappeared again.
W pewnym momencie stwierdziliśmy, że nie ma jednak wyboru – musimy poobserwować te poletka otoczone z trzech stron lasem. Po kilkudziesięciu minutach bezowocnej obserwacji zaczęliśmy już snuć plany powrotu w tę okolicę w poniedziałek – może wtedy dopisze nam szczęście… Gdy mieliśmy odjeżdżać, tuż nad samochodem w końcu przeleciała poszukiwana przez nas samica. Poleciała w stronę otwartych pól i nagle opadła na ziemię. Czyżby gniazdo? Nie. Wyfrunęła z jakimś gryzoniem w pazurach. Obserwowaliśmy jak leci w stronę lasu. Tuż pod samym lasem opadła na pole pszenżyta albo raczej na pole, na którym miało być pszenżyto, a wyrosły zeszłoroczne ziemniaki i teraz bardziej przypomina to kartoflisko. W takim właśnie miejscu było gniazdo. Szybko udaliśmy się na miejsce – gdy się zbliżaliśmy uciekło jedno młode, ale drugie udało nam się złapać. Jeszcze nie dawało rady latać – podleciało trzy metry i tyle. Przemek szybko je zaobrączkował i opuściliśmy okolicę gniazda.
After waiting for some time we decided that we have no other choice than go to see the small fields in the forest. After half an hour or more of observing those fields and seeing no harriers we were starting to plan to go home and get back to the village on Monday – we hoped for more luck then… When we were going to leave the female we were looking for flew over our car. She went in the direction of the open fields and then suddenly dropped to the ground. Was it the nest? No. She got in the air with a prey in her claws. We were observing it flying in the direction of the forest and just before it she sat down on a triticale field – or maybe rather a field that was supposed to grow triticale but in fact started to grow potatos – the farmer most probably didn’t pick them up last year and the winter was not cold enough to kill them so they took over the field. In such a wierd place was the nest. We quickly went to find the chicks – when we were close one othe younglings flew away, but we managed to catch a second one. It was to young to fly yet – it flew three meters and that was it. Przemek put a ring on it’s leg and we quickly left the area of the nest.
To niesamowite jak zaskakująca potrafi być natura i jak dwa ptaki potrafią wodzić za nos nawet doświadczonego ornitologa. Myśleliśmy, że gniazdo OJOPa i jego partnerki znajdziemy w godzinę, a okazało się, że spędziliśmy na miejscu 3-4 godziny. Najważniejsze jednak jest to, że poszukiwania zakończyły się sukcesem, a my poczyniliśmy kolejne kroki w stronę poszerzenia wiedzy o tych pięknych ptakach i ich ochrony.
It’s incredible how surprising nature can be and how two birds can fool one around – even an expirienced ornithologist. We thought that we will find OJOP’s and his mate nest in an hour and it took us 3-4 times as long. The most important thing is that we made another steps towards gaining knowledge and protecting those amazing birds.
W ostatni czwartek po spotkaniu z błotniakiem L50 miałem okazję uczestniczyć w obrączkowaniu młodych błotniaków łąkowych, które nie zdążyły jeszcze opuścić swoich gniazd. Razem z Przemkiem z Towarzystwa Przyrodniczego „Bocian” działającym w projekcie ochrony błotniaka łąkowego, udaliśmy się w okolicę wsi Kierzków, gdzie Przemek znalazł dwa gniazda błotniaków. On miał obrączkować maluchy, a ja służyć pomocą.
Last Thursday after meeting the L50 harrier I had a chance to take part in ringing young Montagu’s harriers that didn’t left their nests yet. Along with Przemek from the Nature Society „Stork” that coordinates a project of the Montagu’s harrier preservation we went to the vicinity of the Kierzków village where he found two nests of the harriers. He was going to ring the nestlings and asked me for help.
Gdy dotarliśmy na miejsce musieliśmy najpierw przedrzeć się przez wysokie zboże, a samo gniazdo było tak dobrze zamaskowane, że nawet stojąc dwa metry obok miałem problem z jego dostrzeżeniem. W pewnym momencie zauważyłem ptaka, który wygładał jakby był zaplątany w zbożu. Później zauważyłem kolejnego na ziemi. Dopiero chwilę później dostrzegłem dwa kolejne – mimo, że były tuż obok mnie! Przemek szybko złapał pierwszego osobnika i założył mu obrączki. W związku z tym, że ptaki za bardzo nie uciekały moja rola mogła się ograniczyć do obserwowania i dokumentowania całego procesu. Mój kompan po kolei stanowczo, ale i delikatnie łapał ptaki i wkładał do połowy do worka aby nie widziały co się dzieje i dzięki temu zachowywały trochę spokojniej. Jeden z ptaków dzielnie bronił się przed złapaniem przywierając plecami do ziemi i wystawiając szpony przed siebie, ale doświadczony obrączkarz i z tym sobie poradził. Na koniec trzeba było się oddalić od gniazda tak aby zostawić je bezpiecznym. Przemek pokazał mi jak postawić i splątać ze soba zboże, które naruszyliśmy przebywając przy gnieździe – chodziło o to, żeby żadne drapieżniki nie wypatrzyły przez nas gniazda i młodych – ani z ziemi (na przykład lisy) ani z powietrza (błotniaki stawowe podobno uwielbiają zjadać młode swoich łąkowych pobratymców).
When we came on site we needed to get through the high crops and the nest itself was so well masked that even when I was standing two meters away from it I had a problem to see it. Then I spotted a bird that looked like it was stranded in the crops. A second after that I found another one on the ground. It took me a moment to spot another two – despite the fact they were really close to me. Przemek quickly grabbed the first bird and put rings on it’s legs. As the birds were not running away my actions were limited to observing and documenting the whole process. My companion was picking the birds up in a confident but gentle manner and the he was putting them in a small sack so that they couldn’t see what is happening and were behaving less nervous. One of the birds was furiously defending itself against being picked up by laying down on his back with his claws up in the air but an experienced ringer was capable of dealing with it. Then we needed to get away from the nest in such a way that it stayed safe. Przemek showed me how to straighten and tangle the crops that we disturbed near the nest – we had to do it to protect the nest from being spotted both from the ground (for example by foxes) and the air (as the western marsh harriers really like to feast on the young of their Montagu’s cousins).
Nadszedł czas na drugie gniazdo. Tu ptaki były jeszcze mniejsze a więc i spokojniejsze. Szybko udało się je zaobrączkować i mogliśmy oddalić się od gniazda.
Now it was time for the second nest. The nestlings in here were smaller and a because of that a little more calm. It took a moment to ring them and we could get away from the nest.
W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że były to moje pierwsze wizyty w gniazdach jakichkolwiek ptaków. Jeden z powodów jest taki, że wyznaję zasadę bycia maksymalnie niezauważalnym dla zwierząt, które fotografuję. To ja wchodzę na ich teren, do ich domu i chciałbym ich nie niepokoić – zwłaszcza w gnieździe gdzie są młode. Nieumiejętne zachowanie się w takim miejscu mogłoby skutkować zniszczeniem gniazda lub zdradzeniem jego lokalizacji drapieżnikom i w konsekwencji śmiercią młodych. W tym przypadku towarzyszyłem profesjonaliście, który doskonale wiedział co i w jaki sposób robić, a przy okazji zwracał uwagę i na to co ja robię. Dodatkowo ptaki i tak były wyjmowane z gniazda w celu zaobrączkowania, a więc moja obecność nie wpływała znacząco na stres, którego doświadczały. Zapewne nieprędko trafi mi się ponownie taka okazja.
Pamiętajcie aby nie zbliżać się za bardzo do gniazd, a już na pewno nie odsłaniać ich tylko i wyłącznie w celu zrobienia zdjęcia!
I would like to point out that these were my first visits ever in the nests of any birds. One of the reasons is that I believe in being as less invasive to the animals I photograph as possible. It’s me who is entering their realm, their home and I would not like to make them upset – especially in the nest with the young. Incompetent behaviour in such a place could lead to destruction of the nest or disclosure of the location to predators and the death of the nestlings as a consequence. This time I accompanied a professional that knew very well what should be done and was having an eye on what I was doing. Another thing is that the birds were already upset by the fact that they were taken out of the nest to be ringed and my presence was not doing a big difference to what they experienced. I doubt that I’ll be able to take part in anything like that again anytime soon.
Please remember not to aproach any nests , and do not lay them open just to make a photo!