Zerknijcie na poniższe zdjęcia krzyżówek, jakie udało mi się zrobić w lutym. Kolorowe samce szybko przyciągają wzrok, prawda? A ile czasu zajęło Wam zauważenie samicy?
Have a look at the below photos of mallards that I took in February. Colourful males attract the eye very quickly, don’t they? And how much it took you to spot a female?
W sobotę, 14 marca, pogoda była szalona – co i rusz zrywał się silny wiatr, podczas którego niemal poziomo padał śnieg. Jako, że w śniegu spaceruje się dużo przyjemniej niż w deszczu postanowiłem wyrwać się na trochę z domu i pospacerować po okolicznych łąkach licząc, że uda się zrobić kilka fajnych zdjęć.
The weather on Saturday, 14 March, was crazy – from time to time there were high gusts of wind during which it was snowing almost horizontally. As it’s much nicer to walk in falling snow than rain I decided to go outside and walk through the nearby meadows, hoping that I’ll be able to take some nice photos.
Już po kilkunastu minutach spaceru zerwała się wichura i zaczął sypać śnieg. Rozpętała się kilkuminutowa zamieć śnieżna. Z zaciekawieniem obserwowałem walczące z żywiołem stado szpaków.
After a dozen or so minutes high wind started to blow with snow falling. A few minute snow blizzard started. I was couriously watching a flock of atarlings fighting with the element.
Nagle wszystko się uspokoiło a ja poszedłem dalej. Na pobliskim polu zauważyłem samotną czajkę, a w oddali zamajaczyło stado saren, znajdujące się w okolicy zagajnika, do którego zmierzałem.
Suddenly it all calmed down and I continued walking. On a nearby field I spotted a lonely lapwing, and a herd of roe deer was resting far away, near a bunch of trees I was planning to go to.
Sarenek było 7 – poprzednio wielokrotnie widziałem w tamtej okolicy stado składające się z 6 osobników. Czyżby do stada dołączył jakiś nowy członek? A może to w ogóle inne zwierzęta?
There were 7 roe deer – before, on multiple occassions, I saw a herd of 6. Maybe the herd has a new member? Or maybe these are totally different animals?
Gdy szedłem przez łąkę ponownie przyszła zamieć. Wypatrzyłem pojedynczego kruka, który co i rusz próbował wzbić się w powietrze, ale po kilkunastu-kilkudzisięciu metrach chaotycznego lotu lądował. Cały czas głośno krakał wyraźnie zdenerwowany.
When I was walking through the meadow another blizzard came. I spotted a single raven, that was trying to fly in those conditions. It was getting up in the air and getting back to the ground after a dozen meters or so of a chaotic flight. It was loudly croaking in anxiety.
Po chwili ponownie wszystko się uspokoiło, a ptak odleciał. W zagajniku do, którego zmierzałem natknąłem się jednak na parę latających nisko kruków. Pozwoliło mi to zrobić im kilka zdjęć.
After a moment it was calm again and the bird flew away. Among the trees I was walking to I found a pair of flying low ravens that I could take a few photos of.
W drodze powrotnej na łące zauważyłem zająca szaraka, ale niestety nie udało mi się zrobić mu jakiegokolwiek zdjęcia, które nadawałoby się do publikacji.
On my way back I found a hare but unfortunatelly I wasn’t lucky enouth this time to make an ok photo of it.
Za to udało mi się zrobić kilka sensownych zdjęć parze kaczek krzyżówek, które spłoszyłem przypadkiem gdy szedłem drogą obok stawiku, w którym się chowały.
However I managed to make a few nice photos of a pair of mallard ducks, that I unintentionally scared away when I was walking down a road near a little pond that they were hiding in.
Na koniec spaceru usłyszałem jeszcze klangor żurawi. Okazało się, że całkiem niedaleko żeruje jedna para.
When I was almost home I heard a clangor of cranes. It turned out that not far away a pair of them was feeding.
Mimo nieprzewidywalnej pogody sobotni spacer okazał się bardzo owocny. Oby częściej tak bywało.
Despite an unpredictable weather my saturday walk was very fruitful. It would be nice it was like that more often.
Biorąc pod uwagę obecnie panującą pandemię bardzo się cieszę, że mieszkam na wsi. Mogę wyjść tylną furtką wprost na łąki i pospacerować nie martwiąc się, że kogokolwiek spotkam, a tym bardziej, że znajdę się w tłumie, w którym mogą być osoby zarażone. Zdaję sobie sprawę, że większość z Was nie ma takiego luksusu i musi siedzieć w domu aby jak najbardziej spowolnić rozwój epidemii. Zapraszam Was do przejrzenia i komentowania moich pozostałych wpisów na tej stronie – mam nadzieję, że w ten sposób urozmaicę trochę Wasz czas w tych trudnych czasach.
Taking into account current pandemic I’m very happy that I live in the countryside. I can take the rear gate to the meadows and not warry about meeting anyone or that I’ll be caught in a crowd that may have someone sick in it. I also know that not everyone has that luxury and most people need to stay inside their homes to slow down the disease. I would like to invite you to go through this website and, maybe, leave some comments – I hope that this way I’ll be able to entertain you a little bit in that hard times.
W poniedziałek, dzięki uprzejmości znajomego, miałem okazję wziąć udział w liczeniu ptaków nad Bugiem realizowanego corocznie w ramach projektu Monitorowania Zimujących Ptaków Wodnych. Nie będę Was zanudzał długimi opowieściami – powiem tylko tyle, że wróciłem potwornie zmęczony długim i szybkim marszem, ale i bardzo zadowolony, bo udało mi się zobaczyć mnóstwo zwierząt, w tym kilka których wcześniej nigdy na żywo nie widziałem. Niestety ze względu na warunki pogodowe i szybki marsz nie udało się zrobić za dużo zdjęć, a te które są jakością nie grzeszą ale pozwólcie, że i tak kilka Wam pokażę!
On Monday, thanks to curiosity of my friend, I had a chance to take part in bird counting on the river Bug, that is done annually as a part of a Wintering Water Birds Monitoring project. I won’t be boring you with a lot of details – I’ll tell you only that I came back very tired after a long and fast march, but also very happy because of the animals I saw – among them a few that I have never seen with my own eyes before. Unfortunately because of the weather conditions and a fast march I was not able to make a lot of photos and those that I managed to make are not the best quality but allow me to show you a few.
Już na samym początku spotkaliśmy łabędzie.
At the beginning we met swans.
Poniżej nurogęś – jeden z tych ptaków, które widziałem po raz pierwszy.
Below is a goosander – one of the birds, that I saw for the first time.
Widzieliśmy też całkiem sporo krzyżówek.
We saw a lot of mallards.
Udało nam się też spotkać wydry – niestety gapowaty fotograf (czyli ja) nie zdążył zrobić jakiegokolwiek zdjęcia zanim weszły do wody…
We also met otters – unfortunately the clumsy photographer (me) didn’t manage to make a photo before they went into water…
No i po raz pierwszy widziałem bielika! Szkoda tylko, że nie udało się nam podejść do niego bliżej.
For the first time I saw a white-tailed eagle! It’s a shame that we didn’t manage to get closer to it.
Oczywiście widzieliśmy dużo więcej. Kolega wszystko skrzętnie liczył i notował, a w międzyczasie raczył mnie mnóstwem informacji o zwierzakach, które właśnie widzieliśmy. A wszystko to w bardzo pięknym miejscu, do którego zdecydowanie muszę jeszcze wrócić z aparatem!
Of course we saw much more. My friend was counting every bird, noting everything down and sharing with me a lot of information about the animals that we saw. All of that took place in a beautiful place, that for sure I need to visit again with my DSLR!
Polska przyroda jest fascynująca! Tu kaczuszka, tam opona… Parę dni temu wybrałem się nad Zimną Wodę w okolicy Łukowa aby sprawdzić co można tam sfotografować. Spotkałem między innymi kaczki. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie śmieci… O ile zarządca Zimnej Wody zadbał o to, żeby przy głównym zbiorniku było w miarę czysto to wystarczy odejść kilkanaście metrów aby ponownie ujrzeć typowy dla naszego kraju krajobraz – piękna przyroda i śmieci.
Gdy wychodzę na zdjęcia to mam wrażenie, że w naszym pięknym kraju nie ma 100 m2, na których nie ma jakiegokolwiek śmiecia. Puszki po piwie, butelki szklane i plastikowe i reklamówki to, niestety, stały element naszego krajobrazu.
Polish nature is fascinating! Here’s a ducky, there’s a tire… A few days ago I went to Cold Water near Łuków to see what can be photographed there. Among other things I met some ducks there. It would be great if it wasn’t for the trash laying around… The administrator of Cold Water is keeping the area of the main reservoir clean but only a dozen meters away you can find a view so typical for our country – beautiful nature and trash laying around.
When I go for photography I often have an impression that there one can’t find 100 m2 where is no trash laying around. Beer cans, plastic and glass bottles or plastic bags are, unfortunately, common part of our landscape.
W poniedziałek rano ponownie miałem okazję odwiedzić mokradła niedaleko Jaty koło Łukowa. Minęło już trochę czasu od wschodu słońca i złota godzina dobiegała końca, ale światło nadal był bardzo ładne.
In the Monday morning I had another chance to visit the marsh grounds in the vacinity of Jata near Łuków. It was well after sunrise and the golden hour was ending but the light was still really nice.
Już na samym początku dostrzegłem sarnę biegnącą w stronę lasu. Na chwilę się zatrzymała, ale nie wydawała się szczególnie zaniepokojona moja obecnością. Przez chwilę nawet zastanawiałem się czy mnie zauważyła, ale to raczej nie mogło budzić wątpliwości – mimo, że byłem blisko lasu to doskonale oświetlało mnie wschodzące słońce.
At first I saw a roe deer running in the direction of the woods. It stopped for a moment, but didn’t look very disturbed with my presence. For a minute I was even wondering if it spotted me, but that was quite obvious – although I was near the forest edge I was well lit by the rising sun.
Gdy sarna zniknęła w oddali zacząłem obserwować bliższe otoczenie. Śpiewał jakiś ptak – okazało się, że to siedzący na pobliskim krzaku trznadel.
When the roe disappeared far away I started to observe my nearest surroundings. A bird was singing – it was a yellowhammer that was sitting in the nearby bush.
Jakieś 200 metrów dalej zaczynały się mokradła. Spokojnym krokiem skierowałem się w ich stronę. Słyszałem klangor żurawi – byłem zadowolony po to głównie je szedłem zobaczyć. Kolejna godzina była ucztą dla oczu i uszu. Oprócz żurawi widziałem również dzikie kaczki, które co u rusz zrywały się do lotu i okrążały mokradła.
About 200 meters further the marshes start. I walked in their direction with caution. I heard the cranes clanging – that made me very happy as seeing them was my primary goal during this trip. The next hour was a feast for eyes and ears. Besides the cranes I saw wild ducks, that were getting in the air and flying around the marsh ground.