Błotniaki łąkowe wróciły.

The Montagu’s Harriers Are Back.

Dziś, późnym popołudniem, zdawało mi się, że widziałem samicę błotniaka łąkowego przelatującą obok mojego domu. Postanowiłem sprawdzić czy te piękne ptaki już wróciły i udałem się w miejsce, w którym przez ostatnie dwa lata je widywałem. Na miejscu znalazłem dwa lub trzy samce, w tym jeden ze znaczkami skrzydłowymi! Proszę państwa – oto OPMM! Pierwszy spotkany błotniak w tym roku i od razu odczyt!

Today, in the late afternoon, I thought I saw a female Montagu’s harrier flying nearby my house. I decided to check if those beautiful birds are back and went to a place in which I met them last two years. When I arrived I found two or three males and one of them had wing tags! Ladies and gentlemen – please meet OPMM! First Montagu’s harrier this year and also my first read out this year!

Bekasik.

Jack snipe.

Podobno to ptaszek, którego trzeba sobie wydeptać – i w sumie to tak było w moim przypadku, choć nieświadomie, bo było to moje pierwsze spotkanie z tym ptaszkiem.

They say that it’s a bird that one has to trample out – and basically that was the case with me, although unwillingly, as it was my first encounter with this little bird.

W piękne niedzielne południe, 28 marca 2021 r., spacerowałem sobie po podmokłych łąkach gdy nagle z trawy, zaledwie ze dwa metry ode mnie, wyleciał malutki ptaszek. Gdy po chwili zacząłem iść dalej i wyleciał kolejny udało mi się już na tyle szybko wycelować aparat, żeby zrobić poniższe zdjęcie. Przyznaję, że nie jest ono najlepszej jakości, ale jak na zdjęcie małego mistrza kamuflażu, którego widać dopiero jak nagle wyskakuje spod nóg i odlatuje zygzakując, jest nieźle. Gdy wróciłem do domu udało mi się ustalić, że to bekasik – gatunek, który Polskę odwiedza tylko po drodze dalej na północ, tak więc następne spotkanie nie zdarzy się zbyt szybko.

At noon, on a beautiful Sunday, 28 March 2021, I was walking on sloughy meadows when suddenly, just about two meters away from me a little bird flew out of the grass. When, after a moment, I started walking again another took off, but this time I managed to take the below photo. I admit that it’s not the best quality, but for a picture of master of camouflage, that you see only when it jumps out from just under ones feet and flies away zigzagging it’s quite ok. When I got back home I found out that that is a jack snipe – a species that visits Poland only on it’s way further north. So next time I’ll see it won’t be soon.

Łabędzie i gęsi białoczelne.

Swans and greater white-fronted geese.

Poniżej kilka zdjęć sprzed miesiąca – gdy wiosna już zaznaczała swoją obecność, ale zima jeszcze dzielnie walczyła. Śnieg stopniał i woda zalała łąki za moim domem – jakże miła to odmiana po ubiegłorocznej wiośnie, kiedy było przeraźliwie sucho. Podczas spaceru, na który wybrałem się 6 marca spotkałem stadko łabędzi i gęsi białoczelnych – z tym drugim gatunkiem to moje pierwsze spotkanie.

Below are some photos thata I took a month ago – when the spring was having it’s mark but the winter was still fighting back. The snow melted and the water was all over the meadows behind my house – how nice compared to the previous year spring that was awfully dry. During a walk, that I took on 6 March, I met a few swans and greater white-fronted geese. That was my first encounter with the geese.

Zimny poniedziałkowy poranek.

Cold Monday morning.

W poniedziałek, gdy słońce wstało, wszystko było przykryte śniegiem. Potem zrobiło się tak ciepło, że do wieczora prawie śladu po tym śniegu nie było.

On Monday, when the sun rose everything, was under the snow. Then it became so warm that by the evening there was hardly any trace of that snow.

Sobotni spacer.

Saturday walk.

Co można zobaczyć podczas półgodzinnego spaceru polną drogą? Żurawie, stado czajek i szpaków, które wróciły w połowie zeszłego tygodnia z południa, sarny i sroki i niczym wisienka na torcie – czapla biała!

What can you see during a half hour walk on a dirt road? Cranes, a flock of lapwings and starlings that got back from the south in the middle of last week, also roe deer and magpies and – the icing on the cake – a white heron!

Wiosna nad Krzną.

Spring over the Krzna river.

Dziś udało mi się odbyć krótki spacer nad Krzną Południową niedaleko Jaty. Śnieg szybko topnieje, a nad łąkami szaleją skowronki. Panie i panowie! Ogłaszam wiosnę!

Today I had a chance to go for a short walk over the South Krzna river near Jata preserve. The snow is melting fast and skylarks are flying all over the meadows. Ladies and gentlemen! It’s spring!

Karmienie podlotów dymówek.

Feeding of the barn swallow fledges.

Dziś miałem okazję oglądać karmienie młodych jaskółek dymówek. Młode siedziały na dachu mojego domu, a dorosłe osobniki co chwila przynosiły im jedzenie. Poniżej zamieszczam kila zdjęć – mam też film, ale muszę go jeszcze zmontować, tak więc wrzucę go następnym razem.

Today I had a chance to observe feeding of young barn swallows. The fledges were sitting on the roof of my house and the adults were bringing them food every few minute. Below you can see the photos – I have a film too but I need to do some postprocessing on it, so I’ll post it next time.

Kolejne przygody z błotniakami łąkowymi.

More Adventures with Montagu’s Harriers.

Poniższy wpis można uznać za kontynuację poprzedniego – tydzień temu, w środę, gdy opuszczaliśmy miejsce, w którym łapaliśmy błotniaki, moi koledzy ornitolodzy zauważyli jeszcze nieoznaczonego ptaka, który latał nad polem z drugiej strony drogi i zastanawiali się czy nie ma tam jeszcze jednego gniazda. Postanowiłem im nieco pomóc i następnego dnia około godziny 5.30 rano pojawiłem się w tym miejscu i zacząłem obserwować okolicę. W pewnym momencie udało mi się wypatrzeć ptaka siedzącego na polnej drodze. Po kilkunastu minutach wystartował i po chwili wylądował w zbożu. Czyżby tam było gniazdo? Zacząłem bacznie przyglądać się temu miejscu, które było zaledwie 20 metrów ode mnie. W pewnym momencie wyleciał stamtąd błotniak – samica lub młody – moje niewprawne oko nie potrafiło jeszcze ich odróżnić. Za chwilę nad polem zauważyłem jeszcze jednego ptaka. Jeden z nich znowu wylądował w tym samym miejscu, a za chwilę dołączył do niego drugi. Pomyślałem, że to musi być gniazdo!

This entry is basically a continuation of the previous one – last week on Wednesday, when we were leaving the place, in which we were catching the Montagu’s harriers my ornithologist friends spotted one more untagged bird that was flying over a field on the other side of the road and they were suspicious that there may be another nest. I decided to help them a little bit and on the next day at 5.30 in the morning I was in the same place and started observing the fields. I spotted a bird sitting on a road between two fields. After a few minuted it flew away and then landed in the harvest. I started wondering if that was the place where the nest was. I began observing that place – it was only about 20 meters from me. Then, a harrier flew out of there – a female or a young one – my inexperienced eye couldn’t tell the difference. After a moment I spotted another bird over the field. One of them landed in the suspected nest and the second one joined him after a while. It had to be the nest!

Postanowiłem zmienić miejsce obserwacji, żebym mógł lepiej ocenić położenie gniazda. Wyjechałem z polnej drogi i stanąłem przy asfaltówce w miejscu, w którym zboże wchodziło między dwa domy. Tym razem nie wychodziłem już z samochodu, bo wiedziałem, że jestem bardzo blisko gniazda i nie chciałem niepokoić ptaków. Wyjąłem aparat i czekałem… W pewnym momencie przyleciał błotniak i usiadł w zbożu.

I decided to change the observation post to be able to make a better judgement of the nest location. I moved out of the field road and stopped my car at the side of a tarmac road in a place where the harvest field was squeezing between two houses. This time I wasn’t leaving my car as I knew I was very close to the nest and I didn’t want to bother the birds. I took my DSLR and waited… Then a harrier came and sit into the harvest.

Poobserwowałem to miejsce jeszcze kilkanaście minut i kilkukrotnie widziałem błotniaki wylatujące z tego miejsca i do niego wracające. Jeden z ptaków wydawał się latać na dłuższe dystanse, a drugi wylatywał na chwilkę, zataczał kilkumetrowy krąg wokół gniazda i do niego wracał. Przypuszczałem, że pierwszy jest dorosłą samicą, a drugi młodym, który uczy się latać.

I was observing that place in the field for a couple of minutes more and I saw birds flying out and in few more times. One of the birds seemed to be flying long distance and a second one was going out for only a few seconds, doing a few meter circle in the air and returning. I assumed that the first one was an adult female and the second one a youngling that was learning to fly.

O swoim znalezisku poinformowałem Przemka, z którym dzień wcześniej łapałem błotniaki po drugiej stronie drogi i pojechałem w inne miejsce w gminie Łuków. Przemek i Dominik zauważyli tam samca o oznaczeniu OJOP, którego już kiedyś udało mi się sfotografować, i widzieli tam nieoznakowaną samicę, która mogła być z OJOPem, ale nie mogli znaleźć ich gniazda. Zachęcony sukcesem z Krzywdy pomyślałem, że i tam pomogę. Niestety to już nie było takie łatwe. W czwartek nie miałem już zbyt dużo czasu i dość szybko musiałem się zwijać do domu, żeby rozpocząć pracę. Drobnym sukcesem było tylko zauważenie w drodze powrotnej nieoznakowanej samicy zjadającej na świeżo skoszonej łące jakiegoś gryzonia.

I informed Przemek, with whom I was catching the harriers on the other side of the road the day before, about my finding, and went to another place in Łuków community. Przemek and Dominik saw there a male harrier tagged OJOP, that I photographed in a previous year, and an untagged female that they suspected to be OJOP’s mate, but they didn’t find their nest. Encouraged by the success in the Krzywda community I thought that I could help in Łuków to. Unfortunately it was not that easy this time. On Thursday I didn’t have much more free time and after a while I had to return home to connect to my job. I had a small success on my way home though – I saw an untagged female eating a rodent on a freshly mowed meadow.

W to samo miejsce w gminie Łuków wróciłem w piątek rano. Udało mi się zauważyć polującego OJOPa.

I returned to the same place on Friday and I managed to see OJOP hunting.

Po złapaniu ofiary odlatywał gdzieś daleko. Samicy nigdzie nie było widać. Kręciło się za to mnóstwo błotniaków stawowych.

When he caught a prey he flew away somewhere far. I didn’t see the female, but there were a lot of marsh harriers flying around.

W sobotę rano spotkałem się z Przemkiem i najpierw pojechaliśmy do wsi w gminie Krzywda. Gdy Przemek poszedł do miejsca, w którym twierdziłem, że jest gniazdo, ze zboża wyfrunęły trzy młode ptaki! Muszę przyznać, że pękałem z dumy! Jako że młode już latały, nie groziło im niebezpieczeństwo ze strony kombajnów – można było jechać do gminy Łuków na poszukiwanie gniazda OJOPa i jego wybranki.

In the Saturday morning I met with Przemek and we went to the village in the Krzydwa community. When Przemek went into the harvest and approached the place I suspected the nest was three young birds flew out! I must say I was really proud! As the younglings were able to fly no harm from harvesters could happen to them – we could leave them alone and go to Łuków community to look for OJOP and his female.

Po przyjeździe na miejsce dość szybko zauważyliśmy błotniaki polujące nad skoszonymi łąkami.

After reaching our destination we quickly spotted Montagu’s harriers hunting over the mowed meadows.

Gdy zobaczyliśmy jak OJOP przekazuje pokarm swojej partnerce, byliśmy już pewni, że mają w okolicy gniazdo z młodymi. Samica odleciała z pokarmem za linię drzew. Gdy przez dłuższy czas nie wracała, postanowiliśmy podjechać w miejsce, z którego powinno być widać łąkę za drzewami. Jednak dłuższa obserwacja tego terenu nic nie dała – nie było ani śladu samicy. Postanowiliśmy wrócić na miejsce poprzedniej obserwacji, gdzie po pewnym czasie ponownie zobaczyliśmy oba ptaki, a po przekazaniu pokarmu samica ponownie gdzieś przepadła. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy te ptaki przypadkiem nie wpadły na pomysł założenia gniazda na poletku pszenżyta znajdującym się niemal pośrodku wsi. Podjechaliśmy w tamto miejsce i zaczęliśmy obserwację. Gdy przez dłuższą chwilę nic się nie działo, postanowiliśmy się rozdzielić – Przemek podjechał kilkaset metrów dalej i rozglądał się nad dużymi otwartymi polami, w których błotniaki uwielbiają zakładać gniazda, a ja zostałem we wsi.

When we saw OJOP passing food to his female we were sure that they have a nest with chicks nearby. The female flew with the food past a line of trees. When she was not returning for some time we decided to drive to a place that would allow us to see the fields behind the trees. However, a long time observation gave us no results – the female was gone. We decided to get back to the place where we saw the harriers before – we found them again and once again a we saw the food being passed from the male to the female and then she vanished again. We started thinking that maybe they decided to have a nest on a small triticale field in the middle of the village. We drove there and started looking around. When nothing was happening for some time we decided to split – I stayed and Przemek went a few hundred meters further to have another look on large open fields that matched perfectly a type of place that Montagu’s harriers prefer to set up a nest on.

W pewnym momencie obaj przez lornetki zauważyliśmy kolejne przekazanie pokarmu i samica zniknęła nam za kolejnym szpalerem drzew, za którym były małe poletka otoczone z trzech stron lasem. Za chwilę wyfrunęła stamtąd bez pokarmu i siadła na drzewie… To już zaczynało się robić dziwne. Błotniaki wprawdzie siadają na drzewach, ale zazwyczaj samotnych śródpolnych drzewach – a to rosło w lesie.

After some time we both saw through our binoculars another food transfer beetween OJOP and the female, after which she disappeared behind another line of trees, where a few small fields surrounded be a forest from three sides were. After a minute she flew back without food and sat on a tree… I was strange – Montagu’s harriers sometimes sit on trees, but usually on lonely trees in the fields – this one was in a forest.

Przemek postanowił do mnie dołączyć i znowu wspólnie obserwowaliśmy tego dziwnego ptaka, który po pewnym czasie wzniósł się w powietrze, żeby przegonić kobuza i zniknął.

Przemek decided to join me and once again we were looking at that wierd bird, that after some time flew to chase away a hobby and disappeared again.

W pewnym momencie stwierdziliśmy, że nie ma jednak wyboru – musimy poobserwować te poletka otoczone z trzech stron lasem. Po kilkudziesięciu minutach bezowocnej obserwacji zaczęliśmy już snuć plany powrotu w tę okolicę w poniedziałek – może wtedy dopisze nam szczęście… Gdy mieliśmy odjeżdżać, tuż nad samochodem w końcu przeleciała poszukiwana przez nas samica. Poleciała w stronę otwartych pól i nagle opadła na ziemię. Czyżby gniazdo? Nie. Wyfrunęła z jakimś gryzoniem w pazurach. Obserwowaliśmy jak leci w stronę lasu. Tuż pod samym lasem opadła na pole pszenżyta albo raczej na pole, na którym miało być pszenżyto, a wyrosły zeszłoroczne ziemniaki i teraz bardziej przypomina to kartoflisko. W takim właśnie miejscu było gniazdo. Szybko udaliśmy się na miejsce – gdy się zbliżaliśmy uciekło jedno młode, ale drugie udało nam się złapać. Jeszcze nie dawało rady latać – podleciało trzy metry i tyle. Przemek szybko je zaobrączkował i opuściliśmy okolicę gniazda.

After waiting for some time we decided that we have no other choice than go to see the small fields in the forest. After half an hour or more of observing those fields and seeing no harriers we were starting to plan to go home and get back to the village on Monday – we hoped for more luck then… When we were going to leave the female we were looking for flew over our car. She went in the direction of the open fields and then suddenly dropped to the ground. Was it the nest? No. She got in the air with a prey in her claws. We were observing it flying in the direction of the forest and just before it she sat down on a triticale field – or maybe rather a field that was supposed to grow triticale but in fact started to grow potatos – the farmer most probably didn’t pick them up last year and the winter was not cold enough to kill them so they took over the field. In such a wierd place was the nest. We quickly went to find the chicks – when we were close one othe younglings flew away, but we managed to catch a second one. It was to young to fly yet – it flew three meters and that was it. Przemek put a ring on it’s leg and we quickly left the area of the nest.

To niesamowite jak zaskakująca potrafi być natura i jak dwa ptaki potrafią wodzić za nos nawet doświadczonego ornitologa. Myśleliśmy, że gniazdo OJOPa i jego partnerki znajdziemy w godzinę, a okazało się, że spędziliśmy na miejscu 3-4 godziny. Najważniejsze jednak jest to, że poszukiwania zakończyły się sukcesem, a my poczyniliśmy kolejne kroki w stronę poszerzenia wiedzy o tych pięknych ptakach i ich ochrony.

It’s incredible how surprising nature can be and how two birds can fool one around – even an expirienced ornithologist. We thought that we will find OJOP’s and his mate nest in an hour and it took us 3-4 times as long. The most important thing is that we made another steps towards gaining knowledge and protecting those amazing birds.